Niciane liście

Bardzo mi się spodobał efekt, jaki się uzyskuje odciskając wzór nici ze szpulki na miękkiej masie fimo. Jest delikatny, bardziej może przypomina pióra niż żyłkowanie liścia, chyba że coś w rodzaju miłorzębu – i wskutek tego liście z takim wzorem prezentują się raczej jako realizm magiczny, niż realizm.

Na szarym, gładkim tle takie coś srebrnego wygląda, moim zdaniem, dość bajkowo – a że o to właśnie chodziło, jestem zadowolona.

WP_20160712_17_07_08_Pro 1 (2)

Pancerny motyl

A, taki mi się jakiś zrobił, złoty na okładce obrzuconej złotą tapetą. Nieduży notes o przyjemnym formacie – jeden z moich ulubionych, dwie trzecie zeszytowego, przycięte do formy zbliżonej do kwadratu. Motyl jest z fimo, ale wprawione w skrzydła ma dwa zielone kolczyki, które dostałam od skrzętnej poznanianki, co nie lubi wyrzucać i podczas Pyrkonu wręczyła mi woreczek z rozmaitymi skarbami. A czułki zrobiłam z miedzianego drucika z drobnymi koralikami.

WP_20160629_015

WP_20160629_007

Pożegnanie kanapy, albo pożytki z materiałów obiciowych

Mieliśmy kanapę. Mili odwiedzający tę stronę powinni ją znać, gdyż na jej szarym tle sfotografowałam niejeden notes 🙂 Kanapa odeszła w siną dal, ale! nie wszystka umarła. Materiał z obicia albowiem został przeze mnie starannie wyprany i poskładany, i obecnie całkiem dobrze służy mi do okładek. Ma dobrą grubość i neutralnie szary kolor, co pasuje do bardziej barokowych form fimowych ozdób. O, tak na przykład:

WP_20160629_010

WP_20160629_016

WP_20160629_017

Rok szkolny żegnam ozięble

No nie lubię szkoły. Myślę, że piętnastoletnia ja z przyjemnością by usłyszała, że ja trzydziestoośmioletnia będę szkołę darzyła takąż antypatią, choć z innych oczywiście pozycji i innych powodów.

Tym jaśniejsze są oczywiście jasne punkty na mrocznym tle edukacji, a z pewnością takim jasnym punktem jest energiczna i życzliwa nauczycielka fortepianu moich dzieci. Była tak miła, że zainteresowała się moimi pracami, więc w ferworze twórczości popełniłam również i drobiazg dla niej w prezencie – to ten srebrny kwiat z perełką na zdjęciach poniżej.

Oprócz niego zrobiłam jeszcze parę innych – broszek i ozdób na niewykończone notesy, bo nagle moje zapasy znowu spadły niemal do zera i musiałam się zabrać nie tylko za podstawowe prace, ale także wykończeniówkę.

Efekty – no, część efektów – poniżej:

WP_20160622_13_47_45_Pro

WP_20160622_13_47_53_Pro

WP_20160622_13_48_23_Pro

Więcej trochę

Właśnie pozbyłam się większości jeszcze posiadanych notesów i tego, co zdążyłam zrobić – poszły do rozmaitych sympatycznych ludzi. Również i pudełka – nawet nie zdążyłam ich porządnie sfotografować, a już stały się prezentami lub opakowaniami na nie, w tym weselnym dla mojej pięknej kuzynki oraz upominkiem dla cioci, która ofiarowała mi przepiękne tapety – końcówki, próbki i całe rolki!

Tapety fantastycznie się nadają na wyklejki i wykończenia, więc ochoczo się zabrałam za pracę. Jak wielokrotnie już deklarowałam, naprawdę bardzo lubię wykorzystywanie resztek, pozostałości, recykling i upcykling. I pod tym znakiem mijają mi aktualnie roboty, o, proszę:

WP_20160617_21_01_50_Pro WP_20160617_21_02_26_Pro

WP_20160617_21_02_35_Pro

Mgliście podróżniczy notesik

Spróbowałam znowu oprawić coś w skórkę. Miałam kawałek ze starej torebki, na którym były interesujące szwy. Tak mi się one podobały, że ułożyłam skórkę tak, żeby wyszły na przodzie okładki, a na wierzch dodałam ornamencik – tak mi się on mgliście skojarzył z dalekimi podróżami. Do tego wyklejka ze sztywnego papieru marmurkowego i wyszło tak:

WP_20160526_18_35_28_Pro

WP_20160526_18_35_46_Pro

 

Niestety, skórka nie była równa i jeden z rogów nie jest w efekcie zupełnie idealny, ale albo uzupełnię to jeszcze o metalowe narożniki, albo po prostu tak już zostanie – zobaczę, co będzie ładniejsze!

Po Pyrkonie

Oszałamiający to był weekend. Dla introwertyka zetknięcie się z niemal czterdziestotysięcznym, wielce ekspresyjnym tłumem to z definicji musi być, hm, powiedzmy, pewien stres, ale warto było.

Dzięki pomocy koleżanek jakoś poszło! Mam bowiem naprawdę wspaniałą grupę wsparcia w Poznaniu – kobiety dzielne, energiczne i zorganizowane, dzięki którym nie tylko udało mi się wrócić do Krakowa z niemal pustą torbą, ale też – znaleźć w całej imprezie mnóstwo przyjemności. To wcale nie takie oczywiste (introwertyzm, pamiętajmy) i jestem naprawdę, naprawdę wdzięczna.

Ale naprawdę świetna jest jeszcze jedna sprawa. Otóż bardzo fajnie się robi notesy. Bardzo. Lubię to zajęcie ogromnie i cieszę się ze swoich postępów. Jednak Pyrkon dał mi odczuć przyjemność, jaka płynie z tego, że zrobione przeze mnie przedmioty sprawiają przyjemność jeszcze komuś! Dziewczynka, która zakrzyknęła do mamy, że tę jedną, jedyną rzecz musi koniecznie mieć, mój notesik mianowicie – dzieci w ogóle, takie przyjemnie entuzjastyczne i fajne – i ci faceci, cieszący się ze smoków, i eteryczne panienki wyraźnie zainteresowane wzorami z mieczy i toporów, i miłe kobiety, wracające kolejny raz, żeby w końcu kupić ten notes, co im tak przemówił do serca 🙂 Ileż to jest, do licha, radości! Naprawdę, naprawdę mam nadzieję, że zrobione przeze mnie rzeczy posłużą swoim nowym właścicielom dobrze i wiernie.

 

A tych notesów jest ze czterdzieści

Właściwie ponad sześćdziesiąt, ale to nie zmienia faktu, że sama nie wiem, gdzie mi się to pomieści.

Bardzo ładnie cała ta masa, gotowa na Pyrkon, wygląda razem:

WP_20160403_10_51_31_Pro WP_20160403_10_51_39_Pro WP_20160403_10_51_46_Pro WP_20160403_10_51_58_Pro

Oczywiście, do poprzednich, które pokazywałam w poprzednich wpisach, doszły kolejne, na przykład takie z różnymi bestiami:

WP_20160403_10_54_31_Pro WP_20160403_10_54_55_Pro WP_20160403_10_55_02_Pro

Albo ten, który mi się szczególnie podoba, ze srebrno-zielonymi liśćmi:

WP_20160403_10_55_49_Pro WP_20160403_10_55_56_Pro

Albo ten, wybitnie fanowski, zrobiony na fali przeżywania finału drugiego sezonu „Rebeliantów” (bynajmniej mi nie przeszło przeżywanie):

WP_20160403_10_56_24_Pro WP_20160403_10_56_37_Pro

A kiedy zostawały ścinki, zawsze można było robić różne maleństwa, takie jak to:

WP_20160403_10_57_05_Pro

Jak widać, praca wre, bo do wyjazdu już tylko kilka dni. Nadal jestem przerażona (a na dodatek pod zgubnym wpływem wszystkich okropnych pomysłów ludzi pracujących przy przeklętych kreskówkach), ale całe szczęście nie brak mi osób, które mnie inspirują, zachęcają i nie opuszczają.

 

Nenya, Vilya, Narya, niekoniecznie w tej kolejności

Duży to notes, a4, więc na okładce zmieścili się powiernicy Trzech Pierścieni Elfów. Niestety, za gruba warstwa lakieru trochę mi popsuła Elronda, więc muszę drania jeszcze poprawić, ale pozostali wyszli chyba całkiem znośnie (choć nie filmowo, ale czy zawsze musi być filmowo?).

WP_20160322_12_19_07_Pro WP_20160322_12_19_30_Pro WP_20160322_12_19_38_Pro WP_20160322_12_20_00_Pro