No nie lubię szkoły. Myślę, że piętnastoletnia ja z przyjemnością by usłyszała, że ja trzydziestoośmioletnia będę szkołę darzyła takąż antypatią, choć z innych oczywiście pozycji i innych powodów.
Tym jaśniejsze są oczywiście jasne punkty na mrocznym tle edukacji, a z pewnością takim jasnym punktem jest energiczna i życzliwa nauczycielka fortepianu moich dzieci. Była tak miła, że zainteresowała się moimi pracami, więc w ferworze twórczości popełniłam również i drobiazg dla niej w prezencie – to ten srebrny kwiat z perełką na zdjęciach poniżej.
Oprócz niego zrobiłam jeszcze parę innych – broszek i ozdób na niewykończone notesy, bo nagle moje zapasy znowu spadły niemal do zera i musiałam się zabrać nie tylko za podstawowe prace, ale także wykończeniówkę.
Efekty – no, część efektów – poniżej: