Co ci powie ryba

Mam nadzieję, że nic.

W każdym razie nie te. Bo przyznam, że bałabym się odrobinę, gdyby one się miały jeszcze do mnie odzywać.

Zrobiłam ryby, dwie. Z gatunku Psychrolutes marcidus . Znane szerzej pod swoją angielską nazwą – blobfish. Dla młodego miłośnika ryb. Z Fimo. Wciąż nie do końca mogę się z tego faktu otrząsnąć, ponieważ dążyłam do jak najwierniejszego odwzorowania tych stworzeń, a są one, no… niezwykłe.

WP_20160528_12_32_50_Pro

WP_20160528_12_33_07_Pro

WP_20160528_12_34_02_Pro

Na kulce ze zgniecionej folii aluminiowej uformowałam ciała z Fimo w cielistym kolorze i tyle przerażających szczegółów ile zdołałam. Następnie pomalowałam wszelkie zakamarki starannie dobraną brązową i różową farbką. A potem, co stanowiło jakieś 90% czasu pracy, poszły cztery (miejscami pięć) warstwy lakieru. Który niestety i tak się niezupełnie sprawdził, bo doszły mnie słuchy, że w upale się zaczął nieco kleić, co naprawdę złamało mi serce. Niemniej jednak to właśnie lakier zapewnia rybkom pożądany śluzowaty, oślizgły wygląd. Przyznam, że z tego malowania naprawdę jestem zadowolona – wyszło całkiem realistycznie.

Miłośnik rybek doniósł, że są okej, a to dla mnie zdecydowanie najważniejsze.

 

Mgliście podróżniczy notesik

Spróbowałam znowu oprawić coś w skórkę. Miałam kawałek ze starej torebki, na którym były interesujące szwy. Tak mi się one podobały, że ułożyłam skórkę tak, żeby wyszły na przodzie okładki, a na wierzch dodałam ornamencik – tak mi się on mgliście skojarzył z dalekimi podróżami. Do tego wyklejka ze sztywnego papieru marmurkowego i wyszło tak:

WP_20160526_18_35_28_Pro

WP_20160526_18_35_46_Pro

 

Niestety, skórka nie była równa i jeden z rogów nie jest w efekcie zupełnie idealny, ale albo uzupełnię to jeszcze o metalowe narożniki, albo po prostu tak już zostanie – zobaczę, co będzie ładniejsze!

A tych notesów jest ze czterdzieści

Właściwie ponad sześćdziesiąt, ale to nie zmienia faktu, że sama nie wiem, gdzie mi się to pomieści.

Bardzo ładnie cała ta masa, gotowa na Pyrkon, wygląda razem:

WP_20160403_10_51_31_Pro WP_20160403_10_51_39_Pro WP_20160403_10_51_46_Pro WP_20160403_10_51_58_Pro

Oczywiście, do poprzednich, które pokazywałam w poprzednich wpisach, doszły kolejne, na przykład takie z różnymi bestiami:

WP_20160403_10_54_31_Pro WP_20160403_10_54_55_Pro WP_20160403_10_55_02_Pro

Albo ten, który mi się szczególnie podoba, ze srebrno-zielonymi liśćmi:

WP_20160403_10_55_49_Pro WP_20160403_10_55_56_Pro

Albo ten, wybitnie fanowski, zrobiony na fali przeżywania finału drugiego sezonu „Rebeliantów” (bynajmniej mi nie przeszło przeżywanie):

WP_20160403_10_56_24_Pro WP_20160403_10_56_37_Pro

A kiedy zostawały ścinki, zawsze można było robić różne maleństwa, takie jak to:

WP_20160403_10_57_05_Pro

Jak widać, praca wre, bo do wyjazdu już tylko kilka dni. Nadal jestem przerażona (a na dodatek pod zgubnym wpływem wszystkich okropnych pomysłów ludzi pracujących przy przeklętych kreskówkach), ale całe szczęście nie brak mi osób, które mnie inspirują, zachęcają i nie opuszczają.

 

Nenya, Vilya, Narya, niekoniecznie w tej kolejności

Duży to notes, a4, więc na okładce zmieścili się powiernicy Trzech Pierścieni Elfów. Niestety, za gruba warstwa lakieru trochę mi popsuła Elronda, więc muszę drania jeszcze poprawić, ale pozostali wyszli chyba całkiem znośnie (choć nie filmowo, ale czy zawsze musi być filmowo?).

WP_20160322_12_19_07_Pro WP_20160322_12_19_30_Pro WP_20160322_12_19_38_Pro WP_20160322_12_20_00_Pro

Czy feniks robi ćwir?

Ta myśl prześladowała mnie wczoraj, kiedy dziubałam sobie w fimo z przyjemnością. Nie doszłam niestety do żadnych spójnych i jednoznacznych wniosków, ale za to zrobiłam nieco przedmiotów do wykończenia notesów, i kilka na zapas nawet.

To znaczy zaczęłam od notesu, który mnie od dawna już ciągnął, czyli takiego z hobbickimi drzwiami. Pomalowanymi ślicznie na zielono i tylko czekającymi na jakiegoś wandala Gandalfa (Wandalfa? :D), żeby wydrapał na nich znak laską. A potem wspomniałam na feniksy (to z powodu odrodzenia Gandalfa) i już samo poszło, w stronę feniksa Fawkesa, z mieczem Godryka Gryffindora. Trzeci zaś notes jest trochę normalniejszy, ale o nim opowiem osobno, bo zrobiłam z nim coś kontrowersyjnego, ale wydaje mi się, że ciekawego.

WP_20160321_11_27_47_Pro

Potem (nie bez przygód, bo po drodze nieuważni, a następnie skruszeni, domownicy zrzucili mi ze stołu kafelek z niewypieczonymi figurkami i musiałam dokonywać daleko posuniętych napraw) dorobiłam więcej ptactwa:

WP_20160321_11_28_45_Pro WP_20160321_11_28_55_Pro

A na koniec zostało mi odrobinkę fimo, więc zrobiłam małą – może czterocentymetrową – przypineczkę. A może przyklejankę na mój telefon. Jeszcze nie jestem pewna, ale mi się podoba:

WP_20160321_11_29_07_Pro

Dwa Drzewa

Bardzo lubię, muszę wyznać, kiedy mojemu mężowi psuje się jakieś elektronarzędzie. No, lubię też, kiedy psuje się sprzęt agd. Wtedy ustawiam się grzecznie w kolejce po drut miedziany oraz elementy, na które on tam zwykle bywa nawijany. Jeśli ktoś nie widział, jak wygląda elektronarzędzie w środku, to nie wie, że znajdują się tam złożone w stosik (czasem zlutowane) efektownie wycięte blaszki. Są to genialne rameczki na miniatury – od dawna używam tej możliwości z wielką przyjemnością. W ten sposób ozdobiłam poniższy notes – zrobiłam dwa malutkie obrazki przedstawiające Dwa Drzewa Valinoru, Telperion i Laurelin,  i wprawiłam obrazki w te właśnie blaszki, w tym wypadku pochodzące zdaje się ze starego malaksera. Tak to wygląda:

WP_20160318_09_03_49_ProWP_20160318_09_03_32_Pro WP_20160318_09_04_26_Pro

I gotowe – czyli zamknięcie notesików

No cóż, skończyły się – pora na powrót do klejenia bloczków. Jestem zdania, że te malutkie mają sporo wdzięku – ale że jednak osobiście bardziej lubię ręcznie klejone i szyte. Jestem ogromnie brutalnym użytkownikiem notesów i strasznie źle je traktuję – dla mnie klejony notes to jednak się równa katastrofie. A dać mi możliwość wyrywania kartek bez kłopotu, to wszystko powyrywam i zostanie szaranagajama.

Ale dla schludniejszych i delikatniejszych oto ostatnia porcja malutkich i grubiutkich, klejonych notesików. W tym jeden nawet z bohaterką Rebeliantów – Herą Syndullą.

WP_20160308_11_51_08_Pro WP_20160308_11_51_20_Pro

Najbardziej mi się chyba udały te z dziurkami od klucza- oprawione w welur na gąbkowej podkładce, więc są mięciutkie.

WP_20160308_11_51_43_Pro

Przedostatni rzut notesików. O rany.

Trochę ich będzie i przejmuje mnie zgrozą myśl, że będę to wszystko musiała na Pyrkon dowieźć w dobrym stanie.  Ha, cóż, kiedy przyjemność z ich obróbki jest taka, że chętnie kupiłabym sobie tych bloczków setkę i tak je sobie tłukła, jeden za drugim.

Tak wyglądają z tymi obrazeczkami z poprzedniego posta:

WP_20160303_11_51_22_Pro WP_20160303_11_52_00_Pro

Kiedy robiłam zdjęcia, kot próbował łapać zakładki i zjeść mi telefon – te cienie to stąd, że mała paskuda nie chciała się dać przestawić na bok 🙂