Kiedy człowiek już w ogóle zacznie cokolwiek robić z kaligrafią, odkrywa, jakie to jest kojące i medytacyjne zajęcie. No, w każdym razie ja odkryłam, i zaczęłam sobie pisać praktycznie przy każdej okazji, niemal codziennie – dosłownie kilka minut dziennie dla odświeżenia ducha. I czasami tak mi jakoś to wychodzi, że chętnie bym wykorzystała powstałe teksty do jakichś dalszych artystycznych zadań.
Jak w tym notesie!
Niebiesko-złoto-czarna tonacja użytych materiałów bardzo mi się podoba – jest taka powściągliwa. Czarno napisana sentencja – simplex sigillum veri – ma określony kierunek, i wszystkie pozostałe elementy oprawki w zamyśle miały stanowić kolejne, wyraźne w kierunku, akcenty. Nie wiem, czy to brzmi sensownie, ale miałam też skojarzenie muzyczne – z pochodem powolnych półnut w kolejnych interwałach. Nawet te kaligraficzne ozdoby wyglądają trochę jak neumy, może?
Żeby nie było ciężko, wyklejka jest delikatna – powtarza motyw listków z okładki, ale bardzo cieniutkimi kreskami. Wyszyłam też lnianą nicią kapitałki – mam piękne kolory lnianych, cieniutkich nici z zestawów Ariadny.
To jeden z notesów, które ostatnio najciekawiej mi, moim zdaniem, wyszły. Jest dopracowany i przemyślany, a to lubię najbardziej.