Cytrynowy smok

– ach, no bo tak czułam, że ta zielona okładka dużego notesu z ostatnich już składek starego komputerowego papieru potrzebuje czegoś sympatycznego. Na przykład cytrynowego smoka, który zanurzył łapki w wyklejce albo grzbiecie i zostały mu srebrne.

Smok jest z fimo, podmalowany lakierem i tuszem, i mam dla niego wiele życzliwości. Oczywiście to typowe, że chciałam sympatycznie, więc mogłam zupełnie spokojnie zabrać się za dzierganie przerażającej, ziejącej ogniem bestii, bo i tak wiedziałam, że w moim wykonaniu będzie milusia i bezpieczna dla dzieci przedszkolnych. Do licha.

wp_20161020_11_26_26_pro

wp_20161020_11_26_37_pro-2

wp_20161020_11_26_49_pro-2

Morskie, niebieskie…

–  zostały mniejsze kawałki pięknych papierów i zrobiłam notesik. Jest nieduży, ale całkiem zgrabny. Niedawno zakupiłam kilka ryz sztywniejszego papieru – czarnego i białego, 170 i 180  g., więc można sobie nawet i malować na nim. Sęk w tym, że taki gruby papier wymaga jednak – tak mi się wydaje – raczej większego formatu, powiedzmy – zeszytowego co najmniej. Więc większość notesów jest ostatnio właśnie taka.

Ale czasem zostają mniejsze bloczki i może znajdą zastosowanie w jakiejś torebce obok samotnego markera i flamastra – tym bardziej, że fimowy kwiat na okładce, z dodaną znaną nam już świecącą masą oraz trzema szkiełkami, sam w sobie się całkiem ładnie prezentuje.

wp_20161012_15_04_53_pro

wp_20161012_15_05_03_pro

Jest większy w środku

– w każdym razie tak zwykle bywa z większością notesów, jak wynika z mojego doświadczenia 🙂

Wprawdzie od czasu postępującego efekciarstwa i spłycenia serialu nie jestem już tak na bieżąco, ale „Doctor Who” zawsze zostanie dla mnie czymś istotnym, nie da się ukryć. Cudowna mieszanina absurdu, błyskotliwości, kiczu i emocji, jaką poznałam dzięki Dziewiątemu i Dziesiątemu Doktorowi to estetyka jedyna w swoim rodzaju – i po prostu zawsze mi serce drgnie na widok niebieskiego światełka śrubokrętu sonicznego i rzężenia TARDIS.

I od czasu do czasu i na moich notesach wyląduje niebieska budka policyjna, bo czemu nie.

wp_20161012_15_05_21_pro

Czary mary

– czyli jakoś tak mnie naszło na mrocznych czarodziejów. Jeden z tych notesów ma wręcz czarne kartki! Bardzo, bardzo mroczne.

No ale na fali baśniowych nastrojów wszystko pasuje; a mroczni magowie to jest coś, co bardzo się przyjemnie modeluje z fimo. Te fałdy i powiewające szmaty to cieniusieńko rozwałkowana masa, potem układana starannie przy użyciu rozmaitych narzędzi. Wydaje mi się, że wyszło to wszystko całkiem ładnie.

wp_20161012_15_06_47_pro-2 wp_20161012_15_07_26_pro

wp_20161012_15_07_05_pro

wp_20161012_15_08_19_pro wp_20161012_15_07_47_pro

 

Z rycerska na bajkowo

– bo czasem się człowiek poczuje tak, jakby należało w trybie natychmiastowym napalić w piecu, zaparzyć dzbanek dobrej herbaty i poświęcić się podstawowej czynności definiującej człowieczeństwo: snuciu opowieści. Prawda?

A oczywiście z tym się natychmiast kojarzą baśnie, a z baśniami – określona symbolika i estetyka. Tak się składa, że mnie z baśniami akurat w tej chwili kojarzy się książka z dzieciństwa: „Apolejka i jej osiołek” Marii Kruger, z ilustracjami Zdzisława Witwickiego.

Tak sobie o tej wdzięcznej książeczce myślałam, i myślałam, i w końcu ręce mi same jakoś tak skręciły w stronę tych okrągłych drzewek z narysowanymi pniami, i zrobił się baśniowy zamek na notes o morskim kolorze.

wp_20161012_15_06_23_pro

wp_20161012_15_06_23_pro-2

A ornament z drugiego notesu jest jakiś, do licha, pechowy. Zrobiłam go bardzo dawno temu i próbowałam dopasować już chyba do dwóch pudełek i notesu, i za każdym razem coś się takiego wydarzało, że musiałam go odłupać. A przecież jest całkiem udany, naprawdę mi się podoba. Więc spróbowałam jeszcze raz… A nuż tym razem będzie już na swoim miejscu.

wp_20161012_15_06_09_pro

wp_20161012_15_06_00_pro

Mroczne ptaszydło

– oczywiście o tyle mroczne, o ile w ogóle potrafię zrobić coś mrocznego. Nie bardzo, prawdę mówiąc, potrafię. Kiedy rysuję smoki, praktycznie zawsze są sympatyczne z mordki. Potwory wychodzą mi raczej śmieszne niż straszne. I praktycznie jedyne, co mniej więcej mi wychodzi, to możliwie realistyczne szkielety i ich elementy, no bo tego się trochę nie da dosłodzić. Chyba.

Efekt jest taki, że długo się biłam z myślami, co zrobić z dwoma notesami które mają Czarrrrrrrrne Karrrrrrrtki.

Na Pyrkonie pytano mnie o takie notesy, więc stwierdziłam, że dlaczego miałabym nie spróbować? Zrobiłam na razie takie dwa, mniejszy i większy. Obydwa są z 120 g papieru (czyli jak blok techniczny), obydwa w twardej oprawie, i obydwa ozdobiłam ptaszydłową tematycznie fimową galanterią.

Bo w końcu się zdecydowałam na Mroczne Ptaszydła. Dokładnie zaś: za jedno mroczne ptaszydło i jedną czaszeczkę mrocznego ptaszydła. Co więcej, wykorzystałam do nich świecące w ciemności mroczne fimo! Zatem czaszka, jak też i oczy, szpony i dziób ptaka, są świecące 🙂

wp_20160925_17_45_12_pro wp_20160925_17_42_48_prowp_20160925_17_42_36_pro wp_20160925_17_43_26_prowp_20160925_17_43_14_pro wp_20160925_17_43_33_pro

A jak mi jeszcze została wolna chwila, to zrobiłam dodatkową czaszeczkę i ona też świeci. Jeszcze nie wiem, co z nią zrobię, bo jest taka fajna, że szczerze przyznam, że normalnie bym chętnie nosiła ją sobie na łańcuszku albo coś. Zwłaszcza w ciemności.

wp_20160925_17_44_10_pro

 

Nieuniknione Pokemony

– mam dzieci, więc mam i Pokemony… Zaczęło się podczas wakacji, kiedy na sugestię znajomej młodzieży machnęłam portrecik Pikachu na huśtawce, a teraz moje dzieci uznały, że pora, bym zrobiła im ich ulubione Pokemony z fimo.

A ponieważ moja standardowa odpowiedź na takie zapotrzebowanie brzmi: ależ czemużby nie? – to oczywiście je zrobiłam. Pragnę dodać, że Umbreon ma paski i kółka, które świecą w ciemności. A jak już zobaczyłam, jak to fajnie wygląda, to zaczęłam robić inne rzeczy świecące w ciemności, ale o tym w kolejnym wpisie 😉

wp_20160925_17_44_39_pro

Liście na wodzie,

tak mi się jakoś kojarzy ten notes. Jest całkiem przyjemnie grubiutki i ma zupełnie ładnie zrobioną okładkę z pięknego papieru w szarozielonym kolorze. Na to poszedł ornament z fimo i trochę przezroczystych, bursztynowego koloru koralików.

Jestem z niego zadowolona – tchnie spokojem i babim latem, i w ogóle jakoś tak dobrze w ręku leży, chociaż wcale nie jest mały.

 

wp_20160912_12_47_38_pro  wp_20160912_12_47_48_pro

wp_20160912_12_48_05_pro

Powoli, powoli kończą mi się moje przepiękne papiery Pepin, takie jak na wyklejce w tym notesie – bardzo je lubię i kupuję w bardzo przyjemnych cenach na krakowskich targach książki. Jak dobrze,  że do targów już niedaleko! Będę mogła uzupełnić zapasy…

 

Babie lato

Jakoś tak szybciej przyszło w notesach, niż nawet w naturze chyba. Rozejrzałam się i dotarło do mnie, że mam pełno ornamentów i materiałów, które pasują do babiego lata, a nawet jesieni.
Pracuję pilnie nad pewnymi trzema notesami, o których niedługo, ale przy okazji wykańczam też różne na wpół gotowe różności, bo naprawdę muszę uzupełnić zapasy przed jesiennym wyjazdem. Jakoś tak mi się rozchodzą gotowe rzeczy.
No i wracając do tych jesiennych – takie mi, proszę, wyszły. Jestem naprawdę zadowolona, bo przez lato sporo się nauczyłam – z książek, kursów, wskazówek online – i nawet przy zupełnie podstawowych narzędziach, jakich używam, jakość moich notesów jest zauważalnie coraz lepsza. Na przykład metoda wykańczania narożników, której nauczyłam się z bloga Low Mountain Bindery – niby drobiazg, ale do licha, widać różnicę.

WP_20160818_07_28_37_Pro

WP_20160818_07_28_53_Pro

WP_20160818_07_29_11_Pro

WP_20160818_07_29_45_Pro

Plus, dodatkowo, użyłam pierwszej okładki z niemożliwego stosu otrzymanego niedawno od nieocenionej Ani – jakiż wspaniały to stos okładek, i ile w nim drzemie możliwości! A notesik wyszedł całkiem ładny, równiutki i sympatyczny.

WP_20160818_07_27_54_Pro

Niciane liście

Bardzo mi się spodobał efekt, jaki się uzyskuje odciskając wzór nici ze szpulki na miękkiej masie fimo. Jest delikatny, bardziej może przypomina pióra niż żyłkowanie liścia, chyba że coś w rodzaju miłorzębu – i wskutek tego liście z takim wzorem prezentują się raczej jako realizm magiczny, niż realizm.

Na szarym, gładkim tle takie coś srebrnego wygląda, moim zdaniem, dość bajkowo – a że o to właśnie chodziło, jestem zadowolona.

WP_20160712_17_07_08_Pro 1 (2)