notes w moim ulubionym, jasnobrązowym, mięciutkim zamszu (ach, nie kończ się, nie kończ, skórko prześliczna).
Jest nieco mniejszy od formatu zeszytowego, w kratkę (tak, z tych właśnie szpitalnych bloków!), niezbyt gruby. Wyklejkę ma wzorzystą, ze złotymi elementami, a na okładce – złoty zamek, wycięty w grubej tekturze. Czarne linie są pociągnięte czarnym tuszem, a wszystko lekko polakierowane. Zamek jest całkiem wypukły – zrobiłam coś w rodzaju tekturowej płaskorzeźbki 🙂
Nie wkleiłam mu zakładki, ale w tej chwili nijak nie umiem sobie przypomnieć, czy to był zamysł, czy przypadek. Wydaje mi się, że jestem bardziej skłonna do pomijania zakładek w notesach w kratkę…