Niestety, szpital nie warsztat – ale papier i farby mieszczą się bez problemu na izolatkowym stoliku.
O, tak sobie maluję. Bardzo mnie to cieszy, bo chemia najwyraźniej wywiera, ekhem, nieprzewidziane wpływy na to, jak pracuje ręka… A zapewne też i głowa. Śmiałyśmy się z Mamą, że powinnam jak ten Witkacy o peyotlu podpisywać: winkrystyna, zastrzyki na płytki.
Jak widać, wszędzie jest szansa na zrobienie, przynajmniej, eksperymentów.
Powiem Ci, że i tobie, podobnie jak Witkacemu, niektóre eksperymenta chemiczne jednak służą 🙂
Zdrowiej Silene – szybko i skutecznie. Wszystkiego 🙂
Dziękuję serdecznie 😉