Ale przynajmniej rysuję

Niestety, szpital nie warsztat – ale papier i farby mieszczą się bez problemu na izolatkowym stoliku.

O, tak sobie maluję. Bardzo mnie to cieszy, bo chemia najwyraźniej wywiera, ekhem, nieprzewidziane wpływy na to, jak pracuje ręka… A zapewne też i głowa. Śmiałyśmy się z Mamą, że powinnam jak ten Witkacy o peyotlu podpisywać: winkrystyna, zastrzyki na płytki.

Jak widać, wszędzie jest szansa na zrobienie, przynajmniej, eksperymentów.

enklawa

WP_20170216_10_33_41_Pro

WP_20170214_10_29_38_Pro

2 komentarze do “Ale przynajmniej rysuję”

  1. Powiem Ci, że i tobie, podobnie jak Witkacemu, niektóre eksperymenta chemiczne jednak służą 🙂

    Zdrowiej Silene – szybko i skutecznie. Wszystkiego 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.