Z toporem do pary

…następny jest taki notes, ze sztyletem i paskudztwem w kociołku. Format i techniki w zasadzie takie same. Różnica może w tym, że jest nieco grubszy, kolorystyka inna, a na wyklejki wykorzystałam papier klajstrowy, żółciutki.

Na koniec – chociaż tego nie widać – na pierwszej kartce narysowałam jeszcze trupią czaszunię, na życzenie Właścicielki. A co.

Czy feniks robi ćwir?

Ta myśl prześladowała mnie wczoraj, kiedy dziubałam sobie w fimo z przyjemnością. Nie doszłam niestety do żadnych spójnych i jednoznacznych wniosków, ale za to zrobiłam nieco przedmiotów do wykończenia notesów, i kilka na zapas nawet.

To znaczy zaczęłam od notesu, który mnie od dawna już ciągnął, czyli takiego z hobbickimi drzwiami. Pomalowanymi ślicznie na zielono i tylko czekającymi na jakiegoś wandala Gandalfa (Wandalfa? :D), żeby wydrapał na nich znak laską. A potem wspomniałam na feniksy (to z powodu odrodzenia Gandalfa) i już samo poszło, w stronę feniksa Fawkesa, z mieczem Godryka Gryffindora. Trzeci zaś notes jest trochę normalniejszy, ale o nim opowiem osobno, bo zrobiłam z nim coś kontrowersyjnego, ale wydaje mi się, że ciekawego.

WP_20160321_11_27_47_Pro

Potem (nie bez przygód, bo po drodze nieuważni, a następnie skruszeni, domownicy zrzucili mi ze stołu kafelek z niewypieczonymi figurkami i musiałam dokonywać daleko posuniętych napraw) dorobiłam więcej ptactwa:

WP_20160321_11_28_45_Pro WP_20160321_11_28_55_Pro

A na koniec zostało mi odrobinkę fimo, więc zrobiłam małą – może czterocentymetrową – przypineczkę. A może przyklejankę na mój telefon. Jeszcze nie jestem pewna, ale mi się podoba:

WP_20160321_11_29_07_Pro

I gotowe – czyli zamknięcie notesików

No cóż, skończyły się – pora na powrót do klejenia bloczków. Jestem zdania, że te malutkie mają sporo wdzięku – ale że jednak osobiście bardziej lubię ręcznie klejone i szyte. Jestem ogromnie brutalnym użytkownikiem notesów i strasznie źle je traktuję – dla mnie klejony notes to jednak się równa katastrofie. A dać mi możliwość wyrywania kartek bez kłopotu, to wszystko powyrywam i zostanie szaranagajama.

Ale dla schludniejszych i delikatniejszych oto ostatnia porcja malutkich i grubiutkich, klejonych notesików. W tym jeden nawet z bohaterką Rebeliantów – Herą Syndullą.

WP_20160308_11_51_08_Pro WP_20160308_11_51_20_Pro

Najbardziej mi się chyba udały te z dziurkami od klucza- oprawione w welur na gąbkowej podkładce, więc są mięciutkie.

WP_20160308_11_51_43_Pro

Wariacje na temat notesu

Kupiłam sobie takie nieduże, proste bloczki do notesów – w  brązowym kartoniku, klejone. Jest ich dwadzieścia i już mam obawy, że jest ich nieco za mało. Muszę do nich tylko dodawać okładki, wyklejki i ewentualnie zakładkę, więc to zupełnie inny rodzaj pracy. Największa frajda jest jednak w tym, że każdy przecież musi być inny.

No więc proszę, to pierwszych sześć sztuk. Ozdobione są różnymi przedmocikami z FIMO. Oprawione w różne rzeczy – skórę, dżins, sztuczną skórkę ze starego kalendarza (gdyż pamiętamy, że nie ma dla mnie porządnego notesu, jeśli nie ma on w sobie czegoś odzyskanego).

WP_20160224_16_02_56_Pro

WP_20160224_16_03_38_Pro

WP_20160224_16_05_20_Pro WP_20160224_16_05_30_Pro WP_20160224_16_05_40_Pro WP_20160224_16_05_52_Pro WP_20160224_16_06_01_Pro WP_20160224_16_06_11_Pro

Są całkiem małe, ale sympatyczne – i przyjemnie grubiutkie. A co jeszcze fajniejsze, jak się zużyją – można element z FIMO odciąć ostrym nożem i przykleić sobie magnes albo przypinkę do broszki.