Jedna z miniaturowych książeczek nadała mi się idealnie, żeby wykorzystać arkusik (no, kawałek arkusika) pięknego papieru origami, jaki kiedyś dostałam. Był za mały na oprawianie notesu w normalnej wielkości, ale do miniaturki nadaje się idealnie.
Jestem wielką miłośniczką Totoro – tej niewzruszonej, mocnej pogody wobec ludzkich dramatów. W ogóle, mimo zdecydowanego braku entuzjazmu dla mangowego stylu, wielbię filmy Miyazakiego dla studia Ghibli za ich mądrość i głębię, i tę pewną, jakby to określić – czystość.
Jak więc miałabym się nie cieszyć z możliwości oprawienia czegoś w papier z Totoro? Choćby takiej miniaturki właśnie.