Na choinkę

Już kilka lat temu spróbowałam tego po raz pierwszy, dla nas do domu i w prezencie dla bardzo miłej nauczycielki, i od tej pory chodziło za mną, że powinnam wreszcie znowu zrobić trochę takich: książeczek – ozdób choinkowych.

No więc kiedy wzięłam się za miniaturki, przy okazji odłożyłam troszkę większe ścinki papierów i zaczęłam przygotowywać odpowiednie rozmiarem książeczki do wieszania na choince.

Różnica technicznie jest taka, że ich tym razem nie szyłam, lecz kleiłam, a zwykle powściągliwy styl oprawek oczywiście tutaj musiał być bardziej papuzi: świecidełka, błyszczące okładziny, złotka. Wstążeczki nie pełnią roli zakładek, ale wieszadełek – chociaż to wciąż te same satynowe tasiemki, których najchętniej używam (muszę jeszcze zrobić zestaw na konopnych sznureczkach albo rafii! zupełnie inny styl, ale wychodzi bardzo ładnie, tak – że się ośmielę napisać – rustykalnie).

No bo czy może być coś milszego, niż ulubione przedmiociki wprost na choince?