Wejść tam nie można, ale jest na pewno…

Można powiedzieć, że jest to jeden z moich najbardziej ukochanych wierszy. W zwodniczo i podstępnie prostym cyklu „Poema naiwne” Czesława Miłosza ten właśnie zawsze do mnie najbardziej przemawiał: „Nadzieja”. I tak sobie pomyślałam, patrząc na kawałek pięknej tapety ucięty w sklepie budowlanym (hehe, jak to brzmi), że przebłyski, krótkie spojrzenia przez uchylone drzwi… to jest to, co można by tym wzorem pięknie opowiedzieć.

Okładka jest w skóropodobnej, miodowego koloru okładzinie, ale są na niej – z przodu dwa, z tyłu jeden – paski we wzór ogrodu, a może lasu? a złote linie po obu stronach każdego z tych pasków wyglądają trochę jak odblask słońca na brzegu framugi. A otworzywszy notes, trafiasz na wyklejki (mój ukochany żółty kolor) pełne drobnych gałązek.

Wiem, że to tak eee… nieproporcjonalnie poetycka interpretacja, ale do licha, wystarczy spojrzeć na ten notes. On jest całkiem niby ogród, kiedy stoisz w bramie 🙂

2 komentarze do “Wejść tam nie można, ale jest na pewno…”

Skomentuj bzapiski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.