Zrobiłam materiałoznawcze odkrycie – kupiłam i zaczęłam wykorzystywać coś, co nazywa się Washable Paper albo CraftPap. Jaka to jest fajna rzecz! Wygląda jak karton, ale jest takie jakby bardziej mięsiste i niebywale mocne – ze sfilcowanych włókien celulozowych, jak piszą na stronie sklepu. Można to szyć, miąć, ciąć, kleić, a nawet prać (czasem to niezbędne do uzyskania pożądanego efektu – na przykład kiedy chcemy mieć coś podobnego do skóry). Można na tym także – sprawdziłam z fascynacją – rysować, malować farbami i tuszami, złocić, a nawet wypalać.
Oczywiście CraftPap idealnie nadaje się do różnych introligatorskich prac. Mam w planach takie bardziej skomplikowane, ale na razie zrobiłam kilka prostych zeszycików – szytych i klejonych – z wykorzystaniem tego materiału do okładek. Te brązowe są malowane akwarelami i tuszem, a te zielone – złocone! Prawie wszystkie powędrowały już do różnych sympatycznych osób i mam nadzieję, że w użytkowaniu także się sprawdzają.