– i wszystko tak ładnie pasuje do czyjejś sympatycznej kajuty. To też jest okładka obłożona ręcznie gruntowanym i farbowanym płótnem, plus skórkowy grzbiet. Dołączyć do tego przepiękne papiery, o których zakupieniu wspomniałam, i potem już człowiek nie może się powstrzymać przed malowaniem po tym wszystkim złotym tuszem.
Być może się nieco rozpędziłam z tym wzorem, ale i tak mi się efekt podoba. No i, co także jest przyjemne, zużyłam dość ohydny biurkowy blok w kratkę z firmowymi napisami – krateczka natomiast była bardzo ładna.
Ufarbowałam jeszcze dwa arkusze płótna – na kolor morski i morsko-srebrny.