Na Pyrkonie

będzie mi bardzo miło, jeśli zobaczymy się na tegorocznym Pyrkonie – to już w ten weekend! Od piątku 26 kwietnia, od godziny 14 będę na swoim stoisku  – w strefie Mini, pod numerem 50.

Taki to banerek tam będzie wisiał (o ile nic się nie wydarzy nieprzewidzianego oczywiście, albowiem wypadku apokalipsy zombie mogę mieć problemy z wywieszeniem banerka).

A na razie jeszcze inny rodzaj apokalipsy na moim stole roboczym, o tak wygląda, o tak:

Tych, co się nie ulękli, zapraszam serdecznie!

Po Pyrkonie

Oszałamiający to był weekend. Dla introwertyka zetknięcie się z niemal czterdziestotysięcznym, wielce ekspresyjnym tłumem to z definicji musi być, hm, powiedzmy, pewien stres, ale warto było.

Dzięki pomocy koleżanek jakoś poszło! Mam bowiem naprawdę wspaniałą grupę wsparcia w Poznaniu – kobiety dzielne, energiczne i zorganizowane, dzięki którym nie tylko udało mi się wrócić do Krakowa z niemal pustą torbą, ale też – znaleźć w całej imprezie mnóstwo przyjemności. To wcale nie takie oczywiste (introwertyzm, pamiętajmy) i jestem naprawdę, naprawdę wdzięczna.

Ale naprawdę świetna jest jeszcze jedna sprawa. Otóż bardzo fajnie się robi notesy. Bardzo. Lubię to zajęcie ogromnie i cieszę się ze swoich postępów. Jednak Pyrkon dał mi odczuć przyjemność, jaka płynie z tego, że zrobione przeze mnie przedmioty sprawiają przyjemność jeszcze komuś! Dziewczynka, która zakrzyknęła do mamy, że tę jedną, jedyną rzecz musi koniecznie mieć, mój notesik mianowicie – dzieci w ogóle, takie przyjemnie entuzjastyczne i fajne – i ci faceci, cieszący się ze smoków, i eteryczne panienki wyraźnie zainteresowane wzorami z mieczy i toporów, i miłe kobiety, wracające kolejny raz, żeby w końcu kupić ten notes, co im tak przemówił do serca 🙂 Ileż to jest, do licha, radości! Naprawdę, naprawdę mam nadzieję, że zrobione przeze mnie rzeczy posłużą swoim nowym właścicielom dobrze i wiernie.