Ten notes jest z białego papieru, a okładkę ma twardą, w okładzinie o wyplatanej, wypukłej fakturze. Co jest jednak dla niego cechą wyróżniającą, to użycie do wyklejki i ozdoby okładki – papieru czerpanego z zaprasowanymi w środku roślinami.
Rzecz zabawna, są to zupełnie osobne dwa papiery, obydwa pochodzą z dna mojej szuflady i obydwa miałam już od lat, czekające cierpliwie na swoje zastosowanie.
Na okładce mamy kartonik z listkiem, ja wiem, może to być i pietruszka w sumie, a w każdym razie coś zbliżonego, pięknie powycinanego. Pochodzi z papeterii. Miałam taką piękną, czerpaną papeterię UNICEFu sprzed wielu, wielu lat, na której pisałam tylko rzeczy w rodzaju Szczególnie Czcigodnych Gratulacji – ostatnio z okazji ślubu pewnej bliskiej mi Pani – i ze wszystkiego tego został mi tylko ostatni kartonik, który się do pisania już nie nadawał z powodu uprzedniego spaprania jakichś życzeń, ale którego nie chciałam wyrzucać, bo papier jest taki piękny. Ostrożnie zdjęłam jednak z niego malutki prostokącik z listkiem i przykleiłam na okładce – bingo! Pasuje idealnie.
A pasuje dlatego, że na wyklejki użyłam kolejnego pięknego papieru czerpanego, niegdysiejszego prezentu od męża. Są tego dwa cudowne arkusze, a każdy z innymi roślinami, głównie trawami, zatopionymi we włóknach.
I niech mi ktoś powie, że szlachetny papier nie uszlachetnia zwykłych rzeczy – kilka prostokątów tego cudownego, grubego, czerpanego papieru i od razu mamy notes zupełnie nietypowy.