Największą chyba przyjemność sprawia mi, kiedy spotykam użytkowników swoich notesów, którzy trochę ich już poużywali. Szczególnie dlatego, że przeważnie nie mają zastrzeżeń 🙂 ale również z powodu czegoś, co mnie najbardziej chyba kręci w wymyślaniu tylu różnych notatników i szkicowników. Zawsze twierdzę, że dobry notes jest w stanie zainspirować do tworzenia ciekawej zawartości, albo przynajmniej może towarzyszyć właścicielowi wiernie, ale w każdym razie nabiera sensu i swojej ostatecznej formy dopiero w ręku, torbie, na biurku konkretnej osoby. Dlatego uwielbiam, kiedy słyszę, że z moimi notesami wszystko w porządku i że się wypełniają czyimiś myślami i pomysłami.
W ogóle bardzo lubię ludzi inspirować, zachęcać, otwierać i motywować. Kiedy się człowiek zacznie przyglądać, tyle jest w nas wszystkich potencjału, tyle zaczajonych blasków, że aż się wierzyć nie chce. Świat się robi o wiele lepszy, kiedy ktoś odważy się coś stworzyć. Nie każdy jest oczywiście twórcą wybitnym, ale jeśli się spróbuje samemu coś zdziałać, to już otwiera się trochę oczy i może zechce podziwiać i rozumieć, i patrzeć świadomiej, i coś pogłębić, i do czegoś się dokopać!
Ach tak, bardzo, bardzo lubię używane przez ludzi notesy. Tym bardziej staram się je robić jak najlepiej i najstaranniej.
*
Zabawne i urocze te tłumy na Magnificonie. Strasznie dużo bardzo młodych ludzi, wydaje mi się, że znacznie niższa średnia wieku niż gdziekolwiek indziej, i to bardzo widać. Te wszechobecne przytulania, te korowody, te szkolne obyczaje – bardzo rozbrajające w gruncie rzeczy. Poczułam się troszeczkę jak życzliwa ciocia (zbija mnie to z tropu, bo normalnie się jednak aż tak staro w fandomie nie czuję) i z pewnym niepokojem myślałam o tym, kto tych wszystkich miłych, świeżutko powypiekanych, błyszczących, zielonych ludzi pierwszy strasznie rozczaruje, złamie im serca, przydusi entuzjazm. Brzmi to patetycznie, ale co ja mogę?
Notesy mogę robić, takie dobre, które wszystko przyjmą, dadzą ramy i oprawę, i które będą wiernie służyły!