Księżycowy kamień

To jeszcze jeden z kilku notesów, które postanowiłam poprawić. Nie dałoby się go poznać, wyglądał kompletnie inaczej. Ale z żółtymi wyklejkami (piękny, piękny papier kupiony w Paper Concept! Kolor nazywa się bodajże Indian Yellow czy jakoś tak i jest cudowny), żółtymi kapitałkami i złoconą popielatą okładką prezentuje się naprawdę bardzo ładnie i elegancko, a w dodatku, z powodu czarnych kartek, Mrocznie.

Naprawdę uważam, że ludzie powinni częściej pisać na czarnym papierze. Niekoniecznie zawsze na srebrno czy złoto – biały tusz absolutnie wymiata.

Tak czy inaczej, płótno na grzbiet jest znowu z mojego stosiku odzyskanych starych oklein i wyszło fantastycznie, szczególnie że na oryginalnej okładce było przyklejone lekko skośnie i ja ten skos zostawiłam również na notesie – wygląda przez to bardziej zawadiacko. Złocenia są folią, ale pozostawiłam je tym razem bardzo proste, tylko wzdłuż łączenia materiałów okładki.

Ciekawa jestem, czy da się rozpoznać poprzedni wygląd tego notesu 🙂

Podążaj za gwiazdą

Notesy z czarnymi kartkami zawsze obserwuję bardzo pilnie, ponieważ wybierają je sobie różne typy oryginałów – a to poeci, a to Mistrzowie Gry – i miło sobie wyobrażać, co – i czym – będą w nich pisali. Albo rysowali. A że oryginałom, jak nikomu, potrzebna jest jakaś mapa niewyrażonych sfer, to ten notes zrobiłam właśnie taki.

Ma, jako się rzekło, czarne kartki, a wyklejkę z arabeską, która kojarzy mi się z labiryntami i zawiłymi myślami. Oprawa obłożona jest ciemnozielonym papierem i pomalowana złotą farbą, cienkimi pędzelkami.

Niestety, trochę sama sobie pewnie przekłuję balonik, wyznając, że wyszło jak wyszło, ponieważ planowałam rysunek wykonać olejowym markerem, ale marker się tak trochę popsuł, i chciałam go przepchnąć szpilorkiem, i farba mi się wylała na talerzyk, i musiałam ją potraktować pędzelkami i pomalować jeszcze jeden notes, o czym jutro 🙂

Niemniej jednak, notes prezentuje się, moim zdaniem, elegancko.

Czerwone i czarne

Gościliśmy niedawno na ogrodowym przyjęciu znajomych, którzy oglądali sobie moje notesy z miłym zainteresowaniem. Kiedy wyciągnęłam najnowsze, niczym specjalnym jeszcze nieozdobione, i wspomniałam, że wkrótce pewnie je czymś dodatkowo ozdobię, goście spytali, dlaczego właściwie – są przecież okej takie, jakie są.

Pomyślałam sobie, że właściwie mogę nie ozdabiać – zawsze to wszak można zrobić później – i na cześć gości zostawiłam notesy gładkie.

Pierwszy z nich ma czarne kartki i do tego czerwoną okładkę – ulubiony zestaw kolorów mojego starszego syna. Do tego dołożyłam odpowiednią wyklejkę w czerwono-złoto-czarną arabeskę i czerwoną zakładkę. Płótno na okładkę jest, oczywiście, ręcznie malowane i dlatego jest takie nieregularne. Nb coraz bardziej lubię ten efekt i żeby go uwydatnić użyłam tym razem trzech odcieni czerwieni; zastanawiam się, czy to w ogóle widać, ale z pewnością mam sporo satysfakcji z tego, że JA WIEM.

Kartki ma dość sztywne, nadają się do różnych mrocznych konceptów, od pisania mrocznego dziennika po mroczne obrazki w rozmaitych technikach – 160 g o ile pamiętam dobrze.

Dobrze leży w ręce i może mogłabym do tego wszystkiego jeszcze dodać jakiś, czarny zapewne, ozdobnik na okładce – ale może faktycznie nie trzeba?