Miałam taki blok pięknego, kremowego, sztywnego papieru zszyty. Ale za cienki! I leżał tak i leżał i do niczego się nie nadawał. Więc pewnego razu złapałam go, doszyłam z przodu i z tyłu kilka dodatkowych składek – już nie takiego supergrubego, ale wciąż sztywniejszego papieru i od razu się zrobiło lepiej.
Skoro przerabiamy, to przerabiamy! Miałam też i powlekane płótno odzyskane ze starej okładki w bardzo ładnym odcieniu granatowego. Bardzo lubię ten proces. Używane okładki mają ten szczególny urok patyny, lekkiego przetarcia, spłowienia albo bibliotecznych znaków, i oczywiście ten lekki zapach starej książki. Kiedy mi się uda zdjąć płótno bez zniszczenia, zawsze się bardzo cieszę i chętnie wykorzystuję.
Tutaj zestawiłam je z przepięknym, japońskim papierem w delikatny wzór. Ale prześlicznym, niebieskim! Od razu zrobiło się z tego coś wyjątkowego. Efekt podkreśla okleina wytłaczana w taki gadzi wzór – brązowa, co pięknie wygląda z niebieskościami i kremowym papierem. I wyklejką – wyklejka jest niebiesko-srebrna w szerokie pasy. Z wzornika tapety – piękna i sztywna.
Notes jest naprawdę ładny – i znalazł już swoje miejsce, co mnie bardzo cieszy, bo naczekał się na swoją kolej. Co tylko świadczy, że zawsze warto spróbować coś doszlifować i ulepszyć, choć wydawało się, że na nic mądrego się nie przyda.




