Gdzieś pomiędzy „wróbelek jest mała ptaszyna” a „dzień wróbli i jasności” fruwają sobie te ptaki, które za mojego dzieciństwa były pospolite jak błoto. Teraz jest ich przerażająco mniej (niestety, jednego przyniósł nawet w paszczy nasz kot). Ale po kilku latach, kiedy nie widziałam ich niemal w ogóle, ostatnio zaczynam rozpoznawać przynajmniej dwie okoliczne bandy! Latają całą hałaśliwą gromadką, kłócąc się i szalejąc między krzakami.
I na notesach też je lubię. Ten notes jest przyjemny, granatowy w płótnie – robię w tych płótnach ile się da, bo to sama przyjemność. Format ma troszkę mniejszy niż A5, poręczny i zgrabny, i jest z białego papieru ze śliczną wyklejką – jedna z moich ulubionych. Wróbelek jest wyzłocony. Ostatnio najczęściej złocę – po prostu dlatego, że to takie przyjemne, a też wydaje się podobać innym.