– zawsze mi się podobają sytuacje, kiedy coś do siebie nie powinno w ogóle pasować, a pasuje.
Tak jak w przypadku tego małego notesu, który ma kwiatową, chińską wyklejkę – a okładkę z szarej, wytartej skórki i płótna, ozdobioną dwoma kółkami wydłubanymi z trzewi jakiegoś miksera. Albo malaksera. No w każdym razie okładka jest dość surowa w wyglądzie, a ten frywolny wzór wygląda spod spodu bezczelnie i kwiatkami macha.
No ale sprawdzałam papiery metaliczne, pasiaste, pakowe, z mżącymi wzorami – i nic do tej wyklejki nie pasowało, wszystko wyglądało jakoś tak… tępo. Mało wyraziście. I co? I chiński piękny wzór w piwonie okazał się idealny. Tak mi się przynajmniej zdaje, że to dowcipne i fajne, bo w jakiś nie do uchwycenia sposób mam wrażenie, że metalowe kółka na okładce tak się jakby kojarzą mgliście ze wzorem z wyklejki.
Już wkrótce: hafty w spadku, czyli bardzo udany eksperyment.