Gdy nie ma dzieci

…to pracuję jak szalona. Synkowie wyjechali pielęgnować więzi rodzinne i mogłam zasypać stół kolejnymi pracami.

Jutro zapewne dokończę wszystkie pudełka ze starych okładek, ale i tak, o, proszę, mogę się pochwalić niektórymi gotowymi przedmiotami oraz fragmentami oszalałego warsztatu, zajmującego dwie trzecie stołu (specjalne podziękowania dla męża, który nie zaprotestował nawet słowem, a za to wspierał).

WP_20160211_19_54_40_Pro

BB8 w trakcie montażu

WP_20160214_20_08_42_Pro

GLaDOS – z „Portalu” – oraz tolkienowskie inicjały na srebrzysto-białych medalionach (jestem z nich szczególnie zadowolona)

WP_20160213_17_26_39_Pro

BB8 w gotowości, a także jeden malusieńki R2-D2 i garść znaczków Deadpoola, zasugerowanych przez niezawodne i lepiej niż ja zorientowane Anny 🙂

Gdy w gry gram

W gry gram, ale raczej typu Banished. Niemniej jednak dostałam interesujące zlecenie – figurkę lub magnes z postacią Sarah Kerrigan ze Starcrafta. Matko jedyna, pomyślałam sobie nabożnie, zobaczywszy ją na okazanej ilustracji, żeby to oddać odpowiednio szczegółowo, to chyba by trzeba jednak zrobić coś większego…

Coś większego to byłoby jednak za dużo na magnes, więc zabrałam się za miniaturyzację. No i musiałam ją raczej umieścić na płaskim tle – inaczej mogłabym nie móc umocować odpowiednio skrzydeł (och, te skrzydła) i ewentualnie magnesu. Jak widać ze wstępnego etapu, jest malutka jak zapalniczka – a największa rozpiętość skrzydeł to 12 cm.

Kerrigan 1

Skrzydła to była osobna zabawa – najpierw zrobiłam konstrukcję z drutu kwiaciarskiego, potem zmarmurkowaną mieszanką masy powolutku je oblepiałam i próbowałam jakoś oddać tę charakterystyczną, nieco nierówną budowę segmentów. Następnym razem będę się zdecydowanie mniej tego obawiała, bo chyba mogłabym jednak zrobić to trochę cieńsze – ale i tak myślę, że wyszły dobrze. Oto kolejny etap:

Kerrigan 2

No i wreszcie podmalowałam akrylami i polakierowałam. Na życzenie Zleceniodawcy namalowałam potem również i podstawowe szczegóły twarzy, ale tutaj ją pokażę w takiej formie, jaka wydaje mi się chyba bardziej moja (chociaż mój mąż twierdzi, że bez tych wszystkich oczu ona wygląda jak Voldemort 🙂 ).

Kerrigan 3

Bardzo to była ciekawa praca, chociaż też czasochłonna ogromnie. Uważam, że całkiem nieźle poszło, jak na tyle nowych technik, które sobie musiałam obmyślić.

Mam nadzieję, że magnesik sprawi właścicielowi tyleż frajdy, ile już sprawił mnie.